Na portalach aukcyjnych czy w sklepach internetowych dostępnych jest wiele kontrolerów dla miłośników gier lotniczych. Dostępne są także kontrolery dla zwolenników symulacji lotniczych. Hiszpański producent Opencockpits oferuje sprzęt raczej dla tej drugiej grupy odbiorców i to raczej w dosyć przystępnych cenach – znajdziemy w jego ofercie elementy dedykowane dla Boeinga 737, 747 jak i do Airbusa A320. Ale prócz elementów wzorowanych na realnych rozwiązaniach, OC ma w ofercie także sprzęt podobny zupełnie do... niczego. Swego czasu opisywałem jego panel radionawigacyjny – o tutaj. Tym razem przyglądam się bliżej jego ustrojstwu o jakże tajemniczej nazwie General Simulation Panel .
Jak zapewnia producent na swojej stronie, urządzenie obsłuży nawet statystyczny kretyn, bo wystarczy podpiąć pod USB, uruchomić oprogramowanie (593KB) i... latać. Żadnych ustawień, żadnego programowania, żadnych offsetów... wszystko działa od razu. Choć maniacy oczywiście zajrzą do katalogu z programem i znajdą plik INI, a w nim... mnóstwo rzeczy do ustawień: od skoku trymera po odwrócenie przełączników czy regulację jasności podświetlania. Więc pogrzebowcy sobie pogrzebią i będą cali hepi, że znowu udowodnili sobie i światu, że są mądrzejsi od komisji Maciarewicza. Bo to nie było drzewo, on wie co to było. To było wiadro. Wiadro tam stało. Plus dla OC – pierwsza obietnica spełniona – działa i to dokładnie tak, jak powinno – mówię to jako dyplomowany kretyn (mój psychiatra potwierdzi).
Funkcjonalność – o niej też zapewnia producent. Od lewej od góry sterowanie zapłonem silników – STOP, iskrowniki 1 i 2, łącznie i START – w postaci obrotowego przełącznika, jest opór, jest wskazówka – jest ok. Dalej sterownik klap składający się z hebelkowego przełącznika, kontrolki pozycji przejściowej oraz wyświetlacza aktualnej pozycji – domyślnie do 40 stopni, ale pogrzebacze wiedzą, że można inaczej, że można więcej. Ja osobiście używam osobnej osi do klap z przepustnicy Saiteka – ładnie to się integruje i wyświetlacz jest naprawdę świetnym dodatkiem, a diódka IN TRANS to już wisienka na druciku. Dalej przełącznik podwozia z zespolonym LED wskaźnikiem położenia „girów”. Nie jest to wajcha i lep jakiej propagandy się za tą wajchą kryje wiemy, ale zadanie swoje spełnia. Diody reagują ładnie z opóźnieniem, all green, all red, all off, żeby po gałach nie dawało. Super. W dalszej kolejności pokrętło trymera, nie jest tak monstrualne jak to z Ceśki, ale działa bardzo dobrze – pogrzebacze będą mieli kolejny podwód do triumfu, bo można regulować jego skok. Sprawdza się świetnie. Piętro niżej zestaw przełączników, których przeznaczenia opisywać nie muszę, chyba, że ktoś ma mocniejsze od mojego zaświadczenie od psychiatry, to proszę na maila i wyślę kilka zdań od ojca prowadzącego, tego co tak bardzo znienawidził sygnał analogowy, a z nim miliony obywateli z wielbicielami prawa oraz sprawiedliwości społecznej na czele. Wszystko działa, z tym, że pod pozycją BCN są i beacon jak i strobe lights – ale to już szczegół. Ostatnim bajerem, który mnie, zdeklarowanego fana odpustowości wszelakiej rajcuje najbardziej, jest oczywiście podświetlanie panelu. Producent wyprowadził kabel do zasilania, głodny 5V DC z żeńską wtyczką 3,5mm, którą skrzętnie obciąłem i podłączyłem do instalacji kokpitowej. Podświetlanie jest zintegrowane z przełącznikiem oświetlenia kabiny – tyż działa.
Pogrzebowcom przypominam, że jasność w ciemności świeci, aczkolwiek może mniej. Bo ma podświetlać, a nie oślepiać. OSRAM normalnie.
Urządzenia działa z wszystkimi defaultowymi maszynami z FS9 – przetestowałem. Z dodatkowych śmiga także z iFDG A320, MD11, Project Fokker 70/100 – przetestowałem. Z płatnych, ze względu na posiadane papiery, nie mam zbyt wiele, ale działa w: Cerenado C182, FSD Seneca V, Aeroworx B200. Nie działa – PMDG MD11, Wilco A320. Innych nie testowałem, bo przeważnie staram się mieć kwit. Na węgiel. Ale to raczej zrozumiałe. Jeśli ktoś lata generalnie, to generalnie będzie działać. Chyba.
Głównym konkurentem dla tego sprzętu będzie produkt Saiteka – Switch Panel. Fakt, wajchę ma lepszą. Diodki też ma. I choć nie miałem go w ręku, to chciałbym się na jego temat wypowiedzieć. Miałem do czynienia z dwoma panelami od Saiteka – radiem oraz autopilotem. Choć oba działają, spełniają swoje funkcje, to targetem wydają mi się w tym przypadku gracze, a nie symulanci lotniczy. O ile do wolantu czy przepustnic sajtekowskich nie mam żadnych zastrzeżeń, choć dużo w nich plastiku, to oba panele awioniki zupełnie do mnie nie dotarły – wszystko jakieś takie zabawkowe, na gwiazdkę jakby. Zaś w przypadku OC – choć też podobne do niczego – jednak jakieś takie lotnicze takie, nie nijakie takie. Ale to może moje zboczenie, pseudolotnicze – psychiatra mówi, że jeszcze nie dorósł do tego, bym się z nim podzielił moimi doświadczeniami w tym zakresie. A może po prostu czeka, aż leki zaczną działać. ;)
Na koniec – cena. Oczywiście 119 Euro plus przesyłka (min. 17 ojro) to nie mało. Ale czyż to nie jest nasze ostatnie słowo? Ty wiesz co my pokazujemy tym panelem? No właśnie, nikt nie wie, więc nikt nie zapyta. A jak zapyta, to zaraz oddasz, że też, jak w ogóle jesteś coś komuś winien, bo przecież jesteś w tych sprawach bardzo dbający. Paczka szła tydzień, więc tragedii nie ma. Za tę cenę można kupić dwa panele przełączników Saiteka. Albo jeden i do tego wolant, a jeszcze wystarczy na frytki do tego. Czyli spora różnica.
Podsumowując – nie ma czego porównywać wg mnie. To dwa zupełnie inne poziomy, dwa różne, choć w funkcjach podobne, produkty dla zupełnie dwóch różnych klientów, chociaż każdy lekko szurnięty, żeby wydawać minimum cztery setki na takie „zabawki”. Ale pocieszyć się można tym, że są wśród nas obłożnie chorzy, którym general simulation nie wystarcza i wydają wielokrotność generalskich pensji na pełnowymiarowe, pełno diodowe i pełno-w-ogóle-dingsowe kabiny, których koszt jest zbliżony do rocznych wydatków na benzynę pewnego szefa rozgłośni z Torunia, chyba, że już przerobił mastodonta na LPG.
Tak czy siak, ja daję generalskiemu panelowi Opencockpits cztery gwiazdki. Zasadniczo pobieżnie nawet pięć. (AK)