Etyczny biznes w kontekście procedury RBF

Dzisiaj będzie nie lotniczo. Czy wszystko się musi kręcić wokół samolotów? Dzisiaj będzie coś z życia i to całkiem realnego.

Swego czasu pisałem, że w moim laptopie służbowym, którego w sumie używam też do celów prywatnych – czasem tak trudno rozgraniczyć gdzie kończy się praca, a zaczyna prywata – padł dysk twardy. Komputer stał na biurku, świecił, zgasł monitor i… już się nie zapalił, a z miejsca, gdzie producent umieścił dysk wydobywały się rytmiczne, powtarzalne sekwencje dźwięków. Ustawiłbym sobie to na dzwonek do telefonu, ale zbyt mnie to przeraża i do dziś śni się po nocach. Tak czy siak – komputer już się nie obudził. Nie pomogło ani przełożenie dysku do innego komputera, ani kieszeń zewnętrzna – no nic jednym słowem. Na dysku znajdowały się strategiczne dane – finansowe z kilku projektów współfinansowanych ze środków UE, którymi zarządzam, dokumenty służbowe innej maści – w sumie zbiór kilku tysięcy plików będących efektem ponad pięciu lat pracy zawodowej. Kopia? Oczywiście, na bieżąco, nawet sprzed 4 dni. Problem w tym, że na drugiej partycji… tego samego dysku. Kretyn? Tak. Stali czytelnicy zrozumieją, że trzeba było wprowadzić procedurę „remove before flight” (dalej zwaną RBF). Wprowadziłem.

Razy cztery. Pomogło, ale tylko na chwilę.

Lecę z tym problemem do przełożonych. No smutek i nostalgia, ale i promyk nadziei – szukaj, może coś znajdziesz. Znalazłem – firma Kroll Ontrack – odzyskiwanie danych i informatyka śledcza. No super – pomyślałem. Zawiozłem dysk do przedstawicielstwa w Gdańsku, obsługa profesjonalna i już po trzech dniach roboczych otrzymałem pełną, niczym nieskrępowaną informację zwrotną. Brzmiało to tak: Przyczyną utraty danych są uszkodzenia fizyczne i logiczne: uszkodzenie głowic zapisująco-czytających, które opadły na powierzchnię nośnika oraz błędne sektory w obszarach zajętych przez pliki. Stąd część plików oznaczonych kolorem żółtym lub czerwonym może po odzyskaniu nie działać poprawnie. Śmierć w oczach, przerażenie w sercu, złość w pięści. Ale czytam dalej: Po przeprowadzeniu obróbki software’owej stan danych wskazanych jako poprawne będzie taki, jak przed zaistnieniem usterki. Nadzieja w oczach, arytmia w sercu i drżenie dłoni. Nie przestaję czytać: Cena    2910 PLN + 22% VAT. W domu RBFx4. Chwila ulgi.

Cóż, zgodnie z przypuszczeniami przełożeni zareagowali podobnie, w związku z czym, wiedząc już na czym stoję, napisałem do rzeczonej Firmy, że owszem, że się cieszę i, że niestety dziękuję, wyjaśniając, że nie mam aktywów Cassubian VA Incorporated Interational, a jestem szkołą, dla której takie pieniądze to zestaw laptop plus rzutnik plus głośniki dla biednych dzieci, którym jako belfer z doświadczeniem niosę kaganiec oświaty. Pożegnałem się miło i wysłałem faxem. RBFx3 po powrocie do domu. Ze smutku. Głównie z tego powodu, że na owej partycji były wszystkie (i jedyne) zdjęcia mojej córeczki… od urodzin, aż do teraz.

Trzy dni później wołają mnie na dywanik (przeliczyłem pobitych uczniów, pomiarkowałem, czy któregoś uszkodziłem fizycznie – bo psychicznie już bardziej się nie da – na tyle, że uznał za stosowne wnieść skargę…). Wchodzę, a dyrektor mi pokazuje fax ze znajomym logo Kroll Ontrack. Czytam: Panie Adrianie, sprawa oparła się nieco wyżej, bo o dyrektora zarządzającego. Finalnie specjalnie dla Państwa możemy zaproponować ofertę z rabatem. Jeżeli zechcą nam Państwo przygotować list referencyjny, z informacją, że korzystali Państwo z naszych usług i oczywiście wyrażą na ten temat pozytywną opinię, to każdy z działów dorzucił coś ze swojego budżetu i odzyskanie danych może kosztować 1220 PLN brutto (1000 netto). No, mówię, RBF tak, ale nastrój inny.

Dokumenty podpisane, dane odzyskane, czekam na odbiór na zewnętrznym dysku, który dorzucają gratis. Okazało się, że każdy z działów ma jakiś tam fundusz reprezentacyjny i, że nasza historia ich na tyle poruszyła, że postanowili nie kupować paluszków i wody, a pomóc nam.

Tak się zastanawiam… Otworzysz TV – polityczne bagno pełne bufonów bez szacunku do siebie i otoczenia; Internet – bagno taniego kiczu i wypowiedzi nieprawdziwych postaci granych przez prawdziwych, smutnych i samotnych popaprańców; ulica – pełna zawiści i niespełnionych nadziei tej części społeczeństwa, dla której Bronek jest wcieleniem szatana samego. I nagle, wśród tego wszystkiego, znajduje się ktoś, kto przywraca wiarę, że warto jeszcze komuś pomagać, że nie zera na papierkach są ważne, że jest zrozumienie.

By nie popaść w zbytni patetyzm wieczorem uskuteczniłem RBF Procedure wraz z kolegą 002 tak skutecznie, że po prawie czterech godzinach lotu do „keflavik keflavik”, kolega nastąpił na włącznik na listwie zasilania. Mimo wszystko z radością zakończyliśmy poprzedni dzień o czwartej nad ranem, obaj zachodząc w głowę, czy aby nasza postawa była równie etyczna co ta, której doznaliśmy. W następnym SOP będzie cały dział o etyce biznesu w kontekście procedury RBF.

Tak na poważnie – chociaż nikomu nie życzę kłopotów z danymi; nie posądzając też nikogo o podobny, co mój kretynizm – z czystym sercem przepełnionym etyką, polecam firmę Kroll Ontrack, bo pokazali, że mają klasę. Jako bonus do referencji dorzuciłem od siebie darmowe przeloty na wszystkich trasach kontynentalnych dla pracowników Ontrack i słoik kaszebsczich głyrków wekowónich gratis do każdego biletu, bo to po prostu nieetyczne, by RBF procedować bez zagrychy. Strona firmy: http://www.krollontrack.pl .
Do miłego!

*RBF – Procedura opisana w numerze poprzednim CSB N.