Kiedyś ktoś odezwał się do mnie via priv, że mój plan do Goleniowa nie jest za specjalny.
Zadał pytanie, czego używam do nawigacji. A ja na to wielce zdziwiony – jak to czego? Używam VOR, NDB i tyle. Pamiętam kto to był, pamiętam, że nie zjechał, tylko wskazał, potem wszystko było już prostsze, poczułem sens szukania i dopracowania. Zaczęło się, tym razem na poważnie.
Mamy wielu njiubich, wszyscy zaczynają gdzieś tam podobnie; to ta sama pasja i zaciekawienie, ale bardzo szybko ich drogi się rozchodzą. Jedni zdruzgotani dystansem, jaki ich dzieli od „bywalców”, odpadają już na wstępie, inni zabierają się z pasją do nauki idąc w offline i zasoby netu, a jeszcze inni kręcą bączki Aerofłotem 747 w Malborku - z uśmiechem Jamajczyka. Zdarza się, że nieopierzeni jeszcze wszczynają bójki w „Zdarzeniach i kanapkach”, że co to, że się ich czepiają. Wiem, „samiźmy do przeżli”, jak to mawiają w Kraku. Ale czy to powód, by nie pomóc tym, którym zależy na czymś więcej? Czuję wewnętrzną potrzebę spłacenia długu jaki zaciągnąłem, podzielenia się tym, co mam.
Wylataliśmy razem niespełna 10 tysięcy godzin. Od czasu wprowadzenia kontroli raportów, a zwłaszcza ostatnich zmian, które ten system diametralnie zmieniły, mamy pełne prawo mówić, że jakość naszych operacji jest wysoka. To nie podwód do chwalenia się, ale znakomita przesłanka do tego, żeby tę jakość „wszczepić” młodszym stażem.
Wszystko to nie na zasadzie – pomożemy, ale potem obiecaj, że będziesz latał w Cassubian VA – może ktoś ma akurat ambicje postartować do AZT, LOT i innych – proszę uprzejmie – zobaczcie jak miło spojrzeć wieczorem na SI, gdzie nad Polską tłoczno, podczas, gdzie na Litwie, Słowacji czy Węgrzech jak coś lata, to albo sporadycznie, albo też nasi.
Jeszcze milej jest przylatywać do Gdańska i mieć pewność, że nowicjusz nie wykręci numeru tylko ładnego SIDa, że nie połasi się na kółka z odrzutowymi 260kts nad EPCE, tylko zrobi zgodnie ze sztuką kręgi wiatraczkiem i to pod kontrolą, bo wie co to zakręt do bazy.
Powiecie – dobra, dobra, nie truj. Jak chcesz znaleźć takiego, co doceni wysiłek i czas mu poświęcony i nie oleje po tygodniu, jak się zorientuje, że coś jednak trzeba zrobić? Lepiej w ten czas polatać właśnie.
Odpowiem z naiwnością nauczyciela – bo trzeba szukać, by znaleźć. Od trzech lat, prowadząc zajęcia lotnicze w gimnazjum, kiedy robię nabór we wrześniu mam co najmniej 15 osób. Teraz mamy luty i mam troje. Ale za to jak do nich mówię, że nowy AIRAC wszedł NOTAMem w EPWW, to się nie patrzą jak na kretyna, tylko pytają „Tak? A co się zmieniło?”
Nie ma co liczyć na tłumy, ale Kaszubska Szkoła Pilotażu kiedyś zadziała. Zobaczycie.